|
Pod koniec listopada 1546 – odwiedza szpital Don Pedro Guerrero (nowo mianowany abp Grenady i bliski przyjaciel św. Jana z Avila), udziela aprobaty temu dziełu i pokaźnej jałmużny na jego rozwój, co jeszcze bardziej zwiększa reputację szpitala. Początek stycznia 1547 - dzięki pomocy Abpa i innych protektorów, SJB zakupuje pod swój szpital opuszczony przez karmelitanki klasztor przy ul. Los Gomeles (w pobliżu Alhambry). Po niezbędnych remontach i adaptacjach (por. 2Ks), przenosi do nowego i większego szpitala chorych z dotychczasowego zakładu miłosierdzia przy ul. Lucena; przybywają licznie nowi chorzy i ubodzy, a z nimi przybywa pracy i trosk (por. list GL). Całą swoją posługę SJB opierał na fundamencie modlitwy, na którą przeznaczał każdą wolną chwilę. Poświęciwszy kilka godzin na sen, rozpoczynał swój dzień od modlitwy i uczestnictwa w porannej Mszy św. Potem wzywał podopiecznych do wspólnego odmówienia 4 modlitw ( Credo, Pater noster, Ave Maria i Salve Regina). Następnie zaproszeni kapelani wykładali podopiecznym (chorym i ubogim podróżnym) podstawy katechizmu. Pożegnawszy kapelanów, SJB źle przywdzianym podróżnym rozdawał ubrania. Następnie wraz z zdrowszymi chłopcami szedł do pobliskiego lasu po drzewo dla biednych. Wracając z lasu zostawał rozmaitych ludzi, którzy szukali u niego pomocy: słuchał ich cierpliwie i nikogo nie odsyłał bez wsparcia. SJB nie poprzestawał na pomocy tylko osobom zgłaszającym się do niego, sam odszukiwał wstydzących się żebrać biedaków i dostarczał niezbędne im środki. W tym wszystkim szukał chwały Bożej i pragnął każdego kierować na drogę zbawienia. Szczególne nabożeństwo żywił do Męki Chrystusowej. „Co piątek pościł o chlebie i wodzie, oraz miał zwyczaj udawać się do domu publicznego, aby próbować wyrwać którąś z kobiet ze szponów szatana”. Odznaczał się w tym heroiczną cierpliwością, gdyż doświadczał wiele cierpień i upokorzeń. Uważał, że zasłużył na takie traktowanie; unikał natomiast próżnej chwały. Poza adoracją Najśw. Sakramentu, oraz Nabożeństwem do Męki Pańskiej, bardzo cenił sobie Różaniec: „Mogę cię zapewnić, że Różaniec był mi zawsze ogromną pomocą” (por. list do Ludwika Baptysty). Gdy działalność charytatywna pociągała coraz większe wydatki, a jałmużny zbierane w mieście przestały wystarczać, SJB zwracał się o wsparcie do możnych panów Andaluzji (Książe de Sessa, Gutierre Lasso de la Vega, Rodrigo Diaz de Vivar, Książe de Cabra i inni). Połowa kwietnia 1548 - Gdy SJB był już w sytuacji bez wyjścia (brak środków na dalszą działalność i narastające długi, kuszony do przekazania szpitala w inne ręce), za radą abpa Don Pedro Guerrero i poparciem św. Jana z Avila, udaje się po jałmużny do możnych Kastylii, przechodząc przez Toledo (zatrzymuje się tu w domu pani Eleonory de Mendoga, krewnej księżnej de Sessa), dalej przez Salamankę, aż dociera na początku czerwca do Valladolid (w sumie ok. 700 km) na dwór księcia Filipa, regenta Hiszpanii (zatrzymuje się tu na 3 mies.). Wszędzie, gdzie się zatrzymywał, był hojnie obdarowywany, lecz nie zachowywał jałmużny dla swych ubogich w Grenadzie, lecz rozdawał ją miejscowym potrzebującym (np. w Toledo założył mały dom noclegowy, prowadzenie którego powierzył niejakiemu Ferdynandowi), tak to tłumacząc: „Bracia moi, w oczach Boga, który jest wszędzie, dając tu czy dając w Grenadzie, jedno czyni się dobro”.
<< 1 2 3 4 5 6 7 >>
|