|
Przed dwoma laty zmarł mąż Julii, również z powodu zakażenia wirusem HIV. Pozostały dzieci. Najmłodszy trzyletni syn urodził się już z wirusem. Bierze leki w naszej klinice i ufamy, że Bóg podaruje mu następne kilka, a może kilkanaście lat. Dziećmi opiekuje się babcia, która nawet nie wie, ile lat żyje na świecie, ale wydaje się być osobą szczęśliwą, bo - jak sama mówi - jeszcze żyje. Ludzie mówią o niej, że ma dobre serce. Życie zawsze dawało babci wiele powodów do radości i dobroci, chociaż zabierało to, co najdroższe. Walczy o to, w co wierzy, nie starając się nikomu nic udowodnić i jednocześnie zachowując wewnętrzny spokój człowieka, który miał odwagę wybrać własny los.
Babcia doświadczyła wiele razy, że w życiu bywamy poniewierani, deptani, obrażani, a mimo to wciąż jesteśmy tyle samo warci, bo hojnie zachowuje się tylko zwycięzca. Nasza babcia, Kobieta o Dobrym Sercu — jak nazywają ją ludzie — straciła w życiu wiele. Los zabrał jej dwie najukochańsze córki zakażone wirusem HIV, może jutro zabierze jej wnuka, ale nikt nie zabierze jej dobrego serca. Dlatego jest zwycięzcą, dlatego zachowuje się hojnie. „Nie poddawajcie się - mówi codziennie do swoich wnuków - bo nawet najgorsza nawałnica kiedyś minie, a Bóg zawsze słyszy głos człowieka przeciwstawiającego się złu.”
s.Dorota Zok SSpS, RPA ("Misjonarz")
<< 1 2
|