|
Od mojej pierwszej – raczej niepoważnej – deklaracji minęło wiele lat. Myślę jednak, że przez wszystkie te lata, było we mnie to pragnienie bycia siostrą zakonną. Przez długie lata nie potrafiłam uwierzyć, że to naprawdę głos Boga. Zbyt często liczyłam tylko na siebie. By-łam już na studiach, kiedy Pan pozwolił mi odczuć swoja moc. Nie zdałam egzaminu z che-mii. Przed egzaminem poprawkowym modliłam się o Bożą pomoc, lecz tak naprawdę nie wierzyłam, że mam jakieś szansę. Pan Bóg zadziałał przez drugiego człowieka, bardzo mi bliskiego, który w rozmowie obiecał mi pamięć w modlitwie, a przy pożegnaniu powiedział „ufaj”. Tylko tyle … Poszłam na ten egzamin ze świadomością, że sama z siebie nic nie potrafię. Bóg chciał mnie w tym utwierdzić – dostałam pytanie na które zupełnie się nie przygotowałam. Coś tam napisałam i wyszłam. Jakże ogromne było moje zdziwienie, gdy się okazało, że otrzymałam ocenę pozytywną. Pierwszy tak wyraźny znak od Boga. Pomógł mi on zrozumieć, że to nie ja działam, pomagam, jestem dobra – to Bóg. Zaczęłam się zastanawiać – skoro tak, to znaczy, że nawet będąc tak słabą, mogę być siostrą zakonną – bo Bóg może uczynić wszystko. Ostatni rok był czasem umocnienia, pozwolił mi dojrzeć do wielu rzeczy. Był też dla moich najbliższych czasem przyjęcia mojej decyzji i zgody na nią. Rodzice nigdy nie byli przeciwni, bardzo mnie wspierali w czasie najtrudniejszym – przed samym wyjazdem – kiedy to powróciły wątpliwości. Zawsze mi ufali, a tym samym pomogli uwierzyć w siebie. Lecz tylko wiara w moc Boga, w Jego obecność i nieustanne wsparcie sprawia, że mam odwagę każdego ranka wkładać na siebie strój zakonny. Wiem, że po ludzku nie jestem godna go no-sić. Tylko Boża miłość czyni mnie do tego zdolną. Dlaczego jestem właśnie w tym Zgromadzeniu?
<< 1 2 3 4 >>
|